Autor Wiadomość
Władysław
PostWysłany: Pon 10:38, 14 Lut 2011    Temat postu: W tym roku wybieramy się z żoną do Ziemi Sokalskiej

Moja rodzina ( po mieczu i kądzieli) wywodzi się z Sokala, Komarowa i Bobiatynia. Mój tata był chrzczony w kościele św. Michała Tartakowie w 1914 r. Ja urodziłem się w 1943 r. w Sokalu, a brat rok później we Lwowie.

W tym roku wybieramy się z żoną do Ziemi Sokalskiej . Planujemy podróż na 14-20 dni w okresie maj - czerwiec . Chcielibyśmy wykonać dokumentację fotograficzno-filmową obiektów sakralnych na Ziemi Sokalskiej i Krystynopolskiej.

Celem naszej pielgrzymki śladami moich rodziców , która będzie sie pokrywać ze szlakiem wędrówek dwóch cudownych obrazów Matki Boskiej Tartakowskiej i Matki Boskiej Sokalskiej, będzie potwierdzenie ogromnej roli Madonny w życiu moich przodków.

Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć , że Matka Boska w mojej rodzinie pełniła doniosła rolę, np. moja babcia Karolina, wyjeżdżając do Francji w 1928 r. zabrała z sobą z Sokala kopię obrazu Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Ten obraz otrzymałem od rodziny we Francji jako pamiątkę po mojej babci z życzeniem, abym opiekował się nim, jak największą relikwią naszego rodu.

Serdecznie pozdrawiam.
Władysław
lwowska ulica
PostWysłany: Śro 19:02, 28 Sty 2009    Temat postu:

Taka była lwowska ulica. A co w lwowskich domach, co takiego podbijało serca lwowian? Ano właśnie. To przecież nie tylko dla lwowian, ale też dla „krakówka” i „warszawki” Wiktor Budzyński powołał radiową „Wesołą Lwowską Falę”. Kto na falach eteru pierwszy mówił „lwowskim szmoncesem”? Oczywiście Aprikozenkrantz z Untenbaumem. Kto pierwszy zapisał medialnie lwowski „bałak”? Oczywiście lwowski adwokat Henryk Vogelfaengr – Tońcio i nieukończony inżynier – Szczepcio.

Szczepcio i Tońcio… 75 lat lat minie niebawem od dnia, kiedy pojawili się na antenie radiowej po raz pierwszy.

Przetrwali pamięć trzech pokoleń, przez fale eteru zdążyły przepłynąć w tym czasie armie Walerych Wątróbków, profesorów Ochęduszków, Matysiaków i Jezioran, ale dwóch najwybitniejszych lwowskich batiarów - Tońcio i Szczepcio - trwa na posterunku do dzisiaj. Lwowska ulica nazywała ich nieraz żartobliwie Bajbus i Bongu /niemowlę i spirytus/, ale zawsze radośnie, zawsze śpiewnym bałakiem.

Mój tata, zapytany przeze mnie, co to znaczy Bajbus, odpowiedział – niemowlę, co nie wiesz? Natomiast nie wiedział, co to znaczy Bongu. No, mógł nie wiedzieć, skoro sam był lekko tronkowy.
Jasiu
PostWysłany: Śro 18:19, 28 Sty 2009    Temat postu:

„Durny Jasiu naprzód tam z chłupakami pędzi sam...”

W tym miejscu pragnę przypomnieć ulicę lwowską z jej oryginalnymi typami, które tak zrosły się z wyglądem miasta, że stanowiły stałą, nieodłączną część jego fragmentów.

W ciągu przeszło stu lat przewinęła się tu cała galeria oryginałów, dobrze znana mieszkańcom Lwowa aktualnie lub z opowieści i tradycji. Wspomnienia o nich sięgają połowy XIX w. Pamiętnikarze i kronikarze życia miejskiego wymieniają takie postace:

Łucyk – uzdrowiciel i szarlatan, który, ubrany w długą szatę, przystrojoną mosiężnymi gwiazdami i kołami, z wężem grzechotnikiem w zarękawku chadzał po całym mieście, lecząc pigułkami swojego wyrobu.

Baronek – zubożały baron hulaka, trochę pomylony, żyjący z jałmużny, wystawał pod Hotelem George’a.

Doktor – umysłowo chory, stał zawsze na placu Gołuchowskich, przemawiając do siebie po niemiecku i żydowsku.

Profesor lub Filozof – poeta, piszący na zamówienie okolicznościowe wiersze, stał z książką w ręku na ul. Wałowej i deklamował łacińskie wiersze lub młodzieży szkolnej odrabiał zadania z łaciny.

Diodio - dziwak emeryt z górnego Łyczakowa, chodził w szarej kapocie, z pasją zdzierał z murów afisze, którymi wypychał kieszenie.

Altesziker - /stary pijak/ - Żyd, szewc i pijak tańczący po ulicach.

Jaśko – hulan – włóczęga i wykolejeniec, zajmował się wyrabianiem szopek, przypominających lwowski Ratusz z jego kominową wieżą i od Bożego Narodzenia do Gromnicznej chodził z wertepą, jako przywódca łyczakowskich kolędników.

Durny Jasiu – syn przekupki z Rynku. Śmiano się z jego powiedzonek: „Ni kupujci barszczu u mojej mamy, bo si tam szczur utopił”.

Durny Ignaś – grywający na skrzypkach na rogu ulicy Kurkowej i Czarnieckiego. Zaczepiany przez batiarów okrzykiem: „Ignaś, Zośka ci ni kocha!” wołał za nimi: ”idź ty, beńkart magistracki”.

Ben Hur albo Buwaj – to ostatnie przezwisko pochodzi od pierwszego słowa piosenki, którą przywiózł on ze sobą do Lwowa i którą głośno wyśpiewywał: Buwajte zdorowa moja zołoteńka! Do tej melodii lwowska ulica dorabiała aktualne kuplety.
pert
PostWysłany: Śro 18:17, 28 Sty 2009    Temat postu:

Repertuar Festiwalu jest niebagatelny, oprócz renomowanych autorów, Mariana Hemara, Emanuela Schlechtera, Henryka Warsa, Jerzego Petersburskiego, Witolda Szołgini czy Jerzego Michotka, słuchamy piosenki ulicznej, anonimowej i to jest piękno w pięknie. Przypominamy sobie natychmiast „Ślepą Mińcię”, śpiewającą u stóp pomnika króla Jana III Sobieskiego na Wałach Hetmańskich „Śliczny gwuździki” /sic!/, „Pienkny tulipany”, przegrywającą na harmonii. Zaczepiana przez uliczników wołała za nimi „ty miglanc!”
Alunia
PostWysłany: Śro 18:12, 28 Sty 2009    Temat postu:

Towarzystwo Kresowe „Chawira” z Krakowa i Komitet Obywatelski Miasta Krakowa w tym roku zorganizowały Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej i „Bałaku Lwowskiego”.

Celem nadrzędnym organizatorów jest ocalenie od zapomnienia piosenki lwowskiej, upowszechnienie wiedzy na temat jej historii, pogłębienie świadomości o przeszłości historycznej i szacunku do tradycji kulturowej dzieci i młodzieży, wyjście naprzeciw zapotrzebowaniu i oczekiwaniom ludzi, uczuciowo związanych ze Lwowem i Kresami Południowo-Wschodnimi II Rzeczypospolitej. Festiwal organizowany jest po raz drugi i w porównaniu do ubiegłorocznego jest poszerzony o „bałak”, integralnie związany z tradycją i piosenką lwowską. Organizatorzy nawiązali szczególną współpracę ze szkołami, noszącymi imię „Orląt Lwowskich”. Eliminacje lokalne odbyły się już w Krakowie, Katowicach, Warszawie, Tarnowie, Nowym Sączu, Rzeszowie, Busku-Zdroju, oczekuje jeszcze Lublin, Zamość, Kielce. Konkurs finałowy odbędzie się 20 września w Krakowie, a 21 września odbędzie się konkurs galowy w krakowskim teatrze „Groteska” z udziałem Marty Stebnickiej, Danuty Skalskiej, Haliny Kunickiej.
Pola
PostWysłany: Śro 17:59, 28 Sty 2009    Temat postu:

„Lwowska Fala” narodziła się „z niczego”, gdy Wiktor Budzyński wpadł na „szatański” pomysł zrobienia raz na miesiąc „Lwowskiej Fali”, kasując równocześnie cały niedzielny program warszawski, nie biorąc niczego ani z Warszawy, ani z żadnej innej stacji.

Dyrektor radiostacji lwowskiej, bardzo wyrozumiały i taki sam zapaleniec, jak wszyscy, złapał się za głowę i popatrzył na Wiktora Budzyńskiego, jak na człowieka niezupełnie normalnego. Dyrektorem radiostacji lwowskiej był wówczas człowiek pełen entuzjazmu, kierownik i natchniony poeta – Juliusz Petry. I tak narodziła się „Lwowska Fala”.

Piosenka lwowska - to bezcenny dokument polskiej kultury obyczajowej i muzycznej, a także języka lwowskiego z okresu dwudziestolecia międzywojennego i wcześniejszego.
Pola
PostWysłany: Śro 17:59, 28 Sty 2009    Temat postu: We Lwowie muzy śpiewały zawsze

16 lipca 1968 roku upłynęło dokładnie 35 lat od czasu, gdy na antenie ogólnopolskiej w przedwojennej Polsce odezwała się po raz pierwszy „Wesoła Lwowska Fala” pod kierownictwem Wiktora Budzyńskiego, autora tekstów, aranżera i pomysłodawcy audycji. „Ta to jest wprost nie do wiary” - tak śpiewała na falach lwowskiego radia Włada Majewska do tekstu i muzyki Mariana Hemara. Zatem 16 lipca 2008 roku mija 75 lat od wyemitowania pierwszej audycji.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group