Forum starość nie radość ? Strona Główna starość nie radość ?
Życie w starszym wieku też może być radosne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Starość gorsza od śmierci

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum starość nie radość ? Strona Główna -> etyka, moralność, światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
titonos
Gość






PostWysłany: Czw 15:55, 08 Lis 2007    Temat postu: Starość gorsza od śmierci

W mitologii Greckiej Titonos był przystojnym śmiertelnikiem, zakochanym w Eos, bogini jutrzenki. Eos ubłagała Zeusa, by obdarzył jej wybrańca życiem wiecznym. Perfidny Zeus uczynił Titonosa nieśmiertelnym, ale nie dał mu wiecznej młodości.


W miarę, jak Titonos starzał się, stawał się coraz słabszy i bardziej niedołężny, swym nieustannym bełkotem doprowadzając ostatecznie Eos do szaleństwa.

Od tej pory los Titonosa zagraża nam wszystkim. Możemy oczekiwać dłuższego życia, ale to wydłużanie odbywa się kosztem postępującego osłabienia, chorób i demencji.

Jeszcze około dwustu lat temu średnia długość życia człowieka wynosiła około 30 lat. Ludzie umierali młodo i stosunkowo nagle, głównie wskutek chorób. W XX wieku średnia długość życia na świecie podwoiła się, a ludzie w krajach rozwiniętych umierają obecnie przeważnie w podeszłym wieku i powoli, z powodu chorób zwyrodnieniowych, jakie przynosi wiek.



Fot. Getty Images/FPM




Dawniej uważano, że dla ludzi istnieje konkretna, maksymalna długość życia, którą osiągniemy w pewnym momencie, gdy wyeliminujemy śmierć z powodu chorób. Sugerowano wiele granic, ale każda z nich była przekraczana. Przez ostatnie sto lat średnia długość życia rosła w zdumiewającym tempie - 2,2 roku na dekadę (albo pięć godzin dziennie). Nie ma oznak, by to tempo malało, nawet w krajach, gdzie spodziewana długość życia jest największa.

Dla ludzkości ma to ogromne skutki. Na przykład w Wielkiej Brytanii – o ile utrzymają się obecne trendy - liczba ludzi powyżej 65 roku życia ma się potroić, z dzisiejszych 4,6 milionów do 15,5 milionów w 2074 roku, podczas gdy populacja w wieku powyżej stu lat wzrośnie stukrotnie - z 10 tysięcy do miliona!

Przyszłość nie jest po prostu stara. Ona jest sędziwa. Wkraczamy w nową sferę życia ludzkiego, która wcześniej prawie nie istniała, i o której wiemy naprawdę niewiele.

Niestety, temu wydłużaniu życia nie towarzyszy zdrowie. Lata, które zyskujemy, najczęściej naznaczone są kalectwem, chorobami i demencją. W latach 1991-2001 spodziewana długość życia w Wielkiej Brytanii wzrosła o 2,2 roku, ale spodziewana długość życia w zdrowiu wzrosła jedynie o około 0,6 roku; przez nadprogramowe 1,6 roku swojego życia ludzie chorowali. Dzieje się tak, ponieważ nie udało się nam spowolnić procesu starzenia.

W 1980 roku James Fries, ekspert zajmujący się chorobami przewlekłymi na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii, oraz inni specjaliści przewidzieli, że kiedy średnia długość życia zbliży się do jego długości maksymalnej, choroby i niezdolność do pracy związane ze starzeniem mogłyby się skondensować w krótkim czasie tuż przed śmiercią. Ale ponieważ wydaje się, że nie istnieje coś takiego, jak maksymalna długość życia, idea "kondensacji zachorowalności" okazała się złudzeniem.

Zamiast tego, wzrost długości życia łączy się ze wzrostem powszechności chorób degeneracyjnych, co z wiekiem przyczynia się do "ekspansji zachorowalności". Powszechność najbardziej degeneracyjnych chorób, takich jak rak, choroby krążenia czy choroby neurodegeneracyjne, wzrasta wraz z wiekiem mniej więcej w sposób wykładniczy.

Przykładowo, częstość występowania Alzheimera w wieku 65 lat wynosi około 1 procenta i później mniej więcej podwaja się co pięć lat - do około 25 procent dla 85-latków.


Uważa się, że 46 procent mieszkańców USA, starszych niż 85-letnich, ma Alzheimera. Ocenia się, że w Stanach żyje dziś 5 milionów osób chorych na Alzheimera, i w miarę, jak ludzie żyją coraz dłużej, do 2050 roku liczba ta ma wzrosnąć do 12,5 milionów (według ”Journal of Psychiatric Research”).

Osoby starsze podupadają także fizycznie. Są bardziej podatne na choroby przewlekłe, jak artretyzm i reumatyzm, osteoporoza, wysokie ciśnienie krwi i problemy z sercem, cukrzycę, żylaki, wrzody i udary. Częściej miewają problemy ze słuchem, wzrokiem i poruszaniem się. Wśród Amerykanów mających więcej niż 80 lat, 74 procent cierpi z powodu inwalidztwa. Częściej mają problemy z pamięcią, wszystko im się myli lub miewają depresję. Uważa się, że niemal jedna czwarta Amerykanów powyżej 85 lat, mieszkających poza domami opieki, ma poważną depresję.

Medycyna stała się bardzo dobra w eliminacji niektórych, nagłych przyczyn śmierci (takich jak infekcje), ale ciemną stroną tego sukcesu jest to, że ludzie żyją na tyle długo, by cierpieć na choroby zwyrodnieniowe. Co więcej, wiele nagłych przyczyn zgonów zostało zastąpionych przewlekłymi problemami zdrowotnymi lub kalectwem. Zamiast ataku serca mamy choroby serca; udar został otępieniem naczyniowym. Cukrzyca, AIDS, a nawet niektóre nowotwory, z nagłych przyczyn zgonów zmieniły się w przewlekłe schorzenia.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że firmom farmaceutycznym o wiele bardziej opłaca się opracowywać leki, które utrzymują pacjentów przy życiu, ale nie doleczają ich, niż kompleksowo leczyć choroby - co wiązałoby się z utratą klienta. Nie pomagają tu organizacje charytatywne i agencje finansujące, które skupiają się raczej na zapobieganiu zgonom, niż na chorobach czy starzeniu.

Podstawową przyczyną nadciągającego kryzysu Titonosa jest więc nasza porażka w zmaganiach ze starością. Kusi nas, by myśleć, że starzenie się jest "naturalne", ale prawda wygląda wręcz przeciwnie. Starzenie się jest artefaktem kultury. To bardzo rzadkie wśród dzikich zwierząt, było też rzadkie wśród ludzi aż do około 200 lat temu. W miarę, jak populacja nieubłaganie starzeje się, choroby, które dawniej były rzadkie lub nie istniały, stają się powszechne.

Jeśli utrzymają się obecne trendy, osoby urodzone dziś w krajach rozwiniętych mogą oczekiwać, że dożyją setki, ale przez kilka ostatnich dziesięcioleci towarzyszyć im będzie prawdopodobnie coraz bardziej dokuczliwe kalectwo i słabe zdrowie. Staną też przed 25-50-procentowym ryzykiem, że w chwili śmierci będą cierpieli na demencję.

Wyobraź sobie, co będzie, gdy ten koszmar ziści się. Wyobraź sobie psychologiczne konsekwencje oczekiwania na rozwój demencji. Wyobraź sobie ekonomiczne skutki obejmowania przez całe dziesięciolecia całodobową i pełną opieką milionów osób niepełnosprawnych lub chorych umysłowo.

Dziś nie robimy w związku z tym absolutnie nic. Śmierć, umieranie i demencja nie znajdują się w żadnym programie politycznym. Za bardzo boimy się myśleć o tych trzech sprawach - co z kolei odpowiada politykom, ponieważ nie są to problemy łatwe do rozwiązania. Musimy przestać przymykać oczy na złożone cierpienia pod koniec życia i przypuścić atak na starzenie się oraz choroby związane z wiekiem. Właśnie tu należałoby przekierować finansowanie badań, a nie skupiać się po prostu na zapobieganiu zgonom. Musimy opracować alternatywne ścieżki poszukiwań leków do terapii, których pojawienie się nie ma ekonomicznego sensu z punktu widzenia firm farmaceutycznych i biotechnologicznych. Hospicja powinny być tak wszechobecne i dofinansowane, jak szpitale położnicze. Osoby starsze powinny być na nowo integrowane ze społecznością albo z grupami, jakie im odpowiadają, i powinny mieć wybór, jak umrą.

I ostatnie, ale nie najmniej ważne: musimy zaadoptować nowe podejście do śmierci. Śmierć nie jest wrogiem, lecz nieodłączną częścią życia. To ze starzeniem się i chorobami powinniśmy walczyć. Los Titonosa oznacza, że zaatakowanie ich będzie co najmniej tak ważne w XXI wieku, jak walka z terroryzmem i globalnym ociepleniem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
veliria
Gość






PostWysłany: Czw 15:56, 08 Lis 2007    Temat postu:

Kiedys starsi ludzie otaczani byli miłością i szacunkiem. Może właśnie dlatego, że tak mało było tych dożywających starości. Teraz często traktowani są jak ciężar, niepotrzebny balast. Zamknięci w domach, utrzymują się z emerytury, która nie starcza na wykupienie lekarstw.
Boję sie takiej starości. I naprawdę, wolę umrzeć niż być traktowana jak stary mebel.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aneczka
Gość






PostWysłany: Czw 15:56, 08 Lis 2007    Temat postu:

Bo świat się zmienił. Wszystko teraz ma być lekkie, przyjemne i bezproblemowe. Dawne wartości gdzieś zanikły. Teraz liczy się żeby urządzić sobie wygodne życie i konsumować, konsumować, kupować, wydawać. Tak sa wychowywane nasze dzieci i strach pomyslec co nas czeka za 30 lat.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
veliria
Gość






PostWysłany: Czw 15:57, 08 Lis 2007    Temat postu:

Właśnie! Za 30 lat więcej będzie domów starców niż ...
... przedszkoli
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum starość nie radość ? Strona Główna -> etyka, moralność, światopogląd Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin